Dezinformacja w wyborach. Nie czy, tylko kiedy

Technologia cyfrowa zmienia sposób, w jaki partie polityczne walczą o władzę i wpływy. Rachel Gibson bada, w jaki sposób media społecznościowe i sztuczna inteligencja powodują zmiany w strategiach wyborczych, a w konsekwencji przekształcenie demokracji.

Rachel Gibson, czołowa ekspertka w dziedzinie polityki partyjnej, szczegółowo zbadała ewolucję kampanii cyfrowych, począwszy od sieci Web 1.0 i usług e-mailowych, a skończywszy na erze Web 2.0 charakteryzującej się blogowaniem i technologią interaktywną. Jej zainteresowanie wzrosło na początku jej kariery wraz z pojawieniem się europejskich partii politycznych na marginesie ideologicznym.

„Postrzegali taką technologię jako sposób na wzmocnienie ich głosu” – mówi. „To skłoniło mnie do zbadania, czy technologia cyfrowa może potencjalnie zrównoważyć dynamikę władzy w systemie partii politycznych, oferując mniejszym partiom bardziej wpływową platformę”.

Od tego czasu technologia cyfrowa ewoluowała – od postrzegania jej jako narzędzia niszowego, stała się niezbędnym elementem kampanii politycznych. Studium porównawcze Gibson, DiCED, zagłębia się w konkretne sposoby, w jakie nastąpiła ta transformacja i jej konsekwencje dla kampanii partii politycznych w pięciu krajach: Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Polsce i Niemczech.

„Podczas kampanii wyborczych w tych krajach przeprowadzamy ankietę na reprezentatywnej próbie 5000 osób i pytamy o zgodę na dostęp do ich danych w mediach społecznościowych. W przypadku respondentów, którzy wyrażą zgodę, połączenie tych dwóch źródeł danych zapewnia bardzo dokładny wgląd w ich aktywność w Internecie, umożliwiając nam dokładniejszy pomiar i zrozumienie wpływu treści cyfrowych na ich zachowania i postawy polityczne. Jest to złożony aspekt badań, biorąc pod uwagę ogromną ilość treści i wyzwania związane ze śledzeniem indywidualnego narażenia.


Przekonanie opinii publicznej, że to, co postrzega, jest naprawdę prawdziwe, a nie fałszywe lub generowane przez sztuczną inteligencję, będzie stanowić poważne wyzwanie. Sztuczna inteligencja stała się biegła w naśladowaniu rzeczywistości, dlatego tym razem wymaga bliższego zbadania. Strony muszą nie tylko przekonać opinię publiczną o autentyczności swoich przekazów, ale także zwiększyć świadomość społeczną w zakresie potencjalnej obecności zmanipulowanych treści: jest to wyzwanie, z którym nie mierzyły się w przeszłości w takim stopniu.

Ponadto partie powinny rozważyć rolę osób wpływowych w kanałach politycznych i mediach społecznościowych, zwłaszcza wzrost liczby mikroinfluencerów. Osoby te, szczególnie widoczne w USA, mogą odegrać kluczową rolę w nawiązywaniu kontaktu z różnymi społecznościami i młodszymi wyborcami.

Kim właściwie są ci mikroinfluencerzy?

Osoby te nie należą do partii politycznych, nie są kandydatami ani dziennikarzami informacyjnymi. Nie pasują do konwencjonalnego profilu formalnych aktorów politycznych. Mają jednak znaczny wpływ i utrzymują znaczącą obecność w Internecie – zjawisko, które nie istniało w epoce przed mediami społecznościowymi. Zazwyczaj mikroinfluencerzy mają około 100 000 obserwujących.

Kluczem jest to, że utrzymują bliskie relacje ze swoimi zwolennikami; nie są to postacie odległe. Mają wpływ, ale wywierają na nich wpływ także dlatego, że rozumieją swoją publiczność, a ona ich lubi. Ta interakcja opiera się w dużej mierze na autentycznym zaangażowaniu. Jeżeli partia polityczna może nawiązać kontakt z tymi osobami, może znacznie zwiększyć wiarygodność swojego przekazu. Wiadomości dostarczane przez osobę, której obserwujący ufają i podziwiają, mają większe szanse na oddźwięk niż tradycyjne metody reklamowe.

W swoich badaniach zajmujesz się także przesyłaniem komunikatów opartych na danych. Czy mógłabyś wyjaśnić, co przez to rozumiesz?

To fascynująca koncepcja, ponieważ podejście oparte na danych zasadniczo obejmuje utrzymywanie obszernej bazy danych, która zapewnia głęboki wgląd w Twoich wyborców. Wykracza to poza samo uwzględnienie ich cech demograficznych; zagłębia się w ich preferencje, osobowości, a nawet profile psychologiczne. Ta metodologia pozwala uzyskać bardzo szczegółowy i pełen niuansów obraz Twojej grupy docelowej. Dane te nie są gromadzone wyłącznie w celach informacyjnych; służy jako podstawa do podejmowania strategicznych decyzji dotyczących Twojej kampanii politycznej. Informuje o wszystkim, począwszy od treści Twoich wiadomości i docelowych odbiorców, aż po wybór kanałów komunikacji.

Zasadniczo kampanie oparte na danych opierają się na algorytmach komputerowych i zautomatyzowanych systemach, które podejmują decyzje, a nie wyłącznie na ludzkiej ocenie. Chociaż żadna partia polityczna nie przeszła w pełni na podejście całkowicie oparte na danych, można śmiało powiedzieć, że w porównaniu z poprzednimi wyborami partie kładą obecnie większy nacisk na różne formy danych na poziomie indywidualnym. Zmiana ta jest szczególnie wyraźna w Stanach Zjednoczonych, gdzie dominuje kampania oparta na danych, podczas gdy przepisy europejskie są w tym zakresie bardziej restrykcyjne.

Które aspekty Twoich badań były szczególnie zaskakujące?

Początkowo spodziewaliśmy się, że Stany Zjednoczone będą liderem pod względem świadomości, zrozumienia i wykorzystania mikrotargetowania i procesów opartych na danych. Jednak nawet w Stanach Zjednoczonych nie przyjęto w pełni modelu opartego na cyfrowym wzorze. Ostatecznie nadal istnieje skłonność do polegania na ludzkiej inteligencji, a nie na sztucznej inteligencji.

Co ciekawe, gdy przeanalizowaliśmy opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Francji na temat kampanii opartych na danych, odkryliśmy mniej różnic, niż oczekiwano. Mieszkańcy tych krajów mieli stosunkowo podobny poziom zrozumienia takich pojęć, jak mikrotargetowanie i wykorzystywanie danych osobowych w kampaniach. Zaobserwowaliśmy również, że podczas ostatnich wyborów w USA zarówno Donald Trump, jak i Joe Biden kładli nacisk na zbiorowe przesłania, takie jak „Uczyń Amerykę znów wielką” i „Odbuduj lepiej”, pomimo dostępności mikrotargetowania. To było nieoczekiwane. Sugeruje to, że ludzie nadal mogą preferować przesłania, które przemawiają do dobra zbiorowego i jednoczą ludzi.

Przejęcie Twittera przez Elona Muska wywołało dyskusje na temat wolności słowa. Czy jesteśmy świadkami nowej formy demokracji?

W moich badaniach nad polityką cyfrową zauważyłem trend w stronę czegoś, co moglibyśmy nazwać „polityką mikro”, która koncentruje się na bardziej tematycznym i indywidualistycznym apelowaniu do wyborców, większej roli wpływowych osobistości oraz zmieniających się koalicjach i promowaniu interesów mniejszości. Choć zawężaniu sfery politycznej towarzyszą rosnące obawy przed wzrostem ekstremizmu i polaryzacją, jasne jest również, że organy zarządzające i firmy technologiczne opracowują obecnie narzędzia regulacyjne i technologiczne, aby złagodzić i zmniejszyć to zawężenie społeczeństwa kula. Jestem coraz bardziej przekonany, że potrzebujemy innowacyjnych rozwiązań wielopodmiotowych, łączących technologię i politykę, aby zdiagnozować problemy związane z mikropolityką i pracować na rzecz przywrócenia szerszych wyników „makro”.

Mam nadzieję, że w tym kontekście mój projekt może odegrać pewną rolę, dostarczając wiedzy na temat wpływu technologii na politykę i wybory. To krok w stronę zrozumienia, czy te wyniki są zgodne z naszymi ideałami demokracji, a jeśli nie, to w jaki sposób możemy wdrożyć zmiany, aby ukształtować taką demokrację i politykę, jakiej pragniemy.

Kiedy zaczynałeś swój projekt, sztuczna inteligencja nie była tak popularna jak dzisiaj. Biorąc pod uwagę szybki rozwój tej dziedziny, jak wyobrażasz sobie rozwój swoich badań?

Przewiduję, że na następną fazę duży wpływ będzie miała generatywna sztuczna inteligencja, w szczególności duże modele językowe i głębokie podróbki, i że jest to rozwój zmieniający zasady gry. Potencjalny wpływ tych nowych narzędzi na prowadzenie kampanii jest szeroko otwarty i wiąże się z wieloma niepewnościami. Następnym krokiem w moich badaniach będzie zbadanie, co leży poza obecnym etapem ery kampanii cyfrowych i w jaki sposób sztuczna inteligencja będzie kształtować tę ewolucję. Kluczowym pytaniem dla badaczy i praktyków jest to, czy komputery i sztuczna inteligencja pozostaną narzędziami wspomagającymi i usprawniającymi proces podejmowania decyzji przez ludzi w kampaniach, czy też wyjdą na pierwszy plan i będą kierować strategią. W obecnych wyborach nie osiągnęliśmy jeszcze tego punktu; jednakże nie mogę z całą pewnością przewidzieć tego samego w przyszłości. Choć może to brzmieć jak science fiction, to pytanie wymaga zbadania. Następnym etapem i wyzwaniem dla badaczy w tej dziedzinie będzie dokładne zbadanie tego ewoluującego krajobrazu, dlatego chętnie podejmę się tego zadania.

Czy mogą pojawić się nowe formy dezinformacji?

Jest to kluczowy punkt do rozważenia. Do tej pory fałszywe wiadomości stawały się coraz bardziej wiarygodne i realistyczne, zacierając granicę między tym, co fałszywe, a tym, co prawdziwe. Niemniej jednak nie byliśmy jeszcze świadkami większego skandalu, w ramach którego całkowicie sfabrykowana historia kampanii, obraz lub film wygenerowany przez sztuczną inteligencję trafia do Internetu i wpływa na ludzi do zmiany głosów. Myślę, że kluczowym pytaniem dla badaczy wyborów cyfrowych nie jest czy, ale kiedy to nastąpi. Kiedy nastąpi scenariusz, w którym takie treści będą na tyle przekonujące, że nawet jeśli zostaną zaprzeczone, nadal będą budzić wśród wyborców wątpliwości co do ich autentyczności? Jak zatem możliwe jest utrzymanie przez wyborców i tak już osłabionego zaufania do systemu politycznego, do jego przywódców i partii politycznych? Oznaczałoby to nowy etap w polityce wykraczający poza sferę kampanii, wraz z ważnymi wyborami do UE, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zbliżającymi się w 2024 r., które mogą być bliżej, niż nam się wydaje.


BIOGRAFIA: Rachel Gibson dołączyła do Uniwersytetu w Manchesterze jako profesor nauk politycznych w Instytucie Przemian Społecznych w grudniu 2007 r. W 2016 r. została mianowana dyrektorem Instytutu Badań Społecznych Cathie Marsh. Wcześniej była profesorem studiów nad nowymi mediami na Uniwersytecie w Leicester i wykładowcą polityki na Uniwersytecie w Salford. Obroniła pracę doktorską na temat wzrostu partii antyimigranckich w Europie Zachodniej pod koniec XX wieku na Texas A&M University w USA. Odbyła stypendia wizytacyjne w Centrum Europejskich Badań Społecznych w Mannheim (MZES), Australijskim Uniwersytecie Narodowym (ANU) i Uniwersytecie Autonomicznym w Barcelonie (AUB).

Źródło: materiały Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych Komisji Europejskiej, zdjęcie zajawka: Adobe Stock

Udostępnij:

Powiązane posty

Zostaw komentarz