„Here”, czyli gwiazdorzy z cyberbotoksem

Nowe dzieło Roberta Zemeckisa, nakręcone na podstawie powieści graficznej amerykańskiego rysownika i scenarzysty Richarda McGuire’a pod tym samym tytułem, będzie sensacją co najmniej z jednego powodu: dzięki opartej na generatywnej AI technologii cyfrowego odmładzania grający w nim 67-letni Tom Hanks i 58-letnia Robin Wright wyglądają tak, jak gdyby ledwie co skończyli koledż.

To dzieło firmy Metaphysic, zajmującej się efektami wizualnymi, wyspecjalizowanej w cyfrowym zmienianiu wyglądu twarzy. Specjaliści z Metaphysic wytrenowali niestandardowe modele uczenia maszynowego na klatkach z poprzednich filmów, których grali Hanks i Wright. Umożliwiał to duży zbiór danych na temat ich mimiki, tekstur skóry i wyglądów w różnym świetle i przy różnych kątach filmowania.

Zemeckis, twórca m.in. „Powrotu do przyszłości” czy „Ekspresu polarnego”, nie od dziś interesuje się potencjałem efektów wizualnych w kinie.

Teraz wykorzystanie obrazów generowanych komputerowo pozwala aktorom grać siebie bez względu na to, ile obecnie mają lat

Swego czasu Hanks stwierdził nawet, że sztuczna inteligencja i technologia deep-fake teoretycznie mogłyby pozwolić aktorom pojawiać się na ekranie nawet po śmierci.

Sęk w tym, że de-aging, wydłużając karierę starych gwiazd w nieskończoność, mógłby uczynić wielu młodszych aktorów zbędnymi. Czy młody Robert de Niro pojawiłby się na ekranie w II części „Ojca chrzestnego”, gdyby mógł go w niej zagrać cyfrowo odmłodzony Marlon Brando?

Poza tym dotychczasowe eksperymenty Hollywood w tym kierunku raczej nie powalają na kolana. Twarze wspomnianego de Niro, a także Joe Pesciego i Ala Pacino, sztucznie odmłodzone w „Irlandczyku” Martina Scorsese, momentami wyglądają jak gumowe. Podobnie drażniąca była „komputerowa młodość” Harrisona Forda w „Indianie Jonesie i tarczy przeznaczenia”.

Ale może tym razem będzie inaczej? Zobaczymy. Polska premiera „Here” już 26 grudnia.

Zdjęcie zajawka: kolaż zdjeć Wikipedia.org

Udostępnij:

Powiązane posty

Zostaw komentarz