Raport mniejszości w boskim Buenos

Idea jest ta sama, co w słynnym hollywoodzkim filmie z 2009 r., inne są tylko narzędzia i metody.

Argentyński prezydent Javier Milei, znany z autorytarnych skłonności i brutalnych pomysłów na temat walki z przestępczością, stworzył specjalną jednostkę, która ma przewidywać przyszłe przestępstwa i im zapobiegać.

W przeciwieństwie jednak do filmu z Tomem Cruise’em podstawą działania tej jednostki nie będą wizje jasnowidzów, a owoce pracy sztucznej inteligencji. Jej algorytmy zostaną bowiem wykorzystane do analizy danych dotyczących przestępstw już popełnionych. Na tej podstawie będą wysnuwane wnioski odnośnie do przestępstw, które określeni ludzie mogliby popełnić w przyszłości. W ich śledzeniu i wykrywaniu podejrzanych działań specjednostka będzie wspomagała się m.in. programem do rozpoznawania twarzy.

Jest jeszcze jedna różnica między rzeczywistością a filmem. Ekranizując prozę Philipa K. Dicka, Steven Spielberg zakładał, że takie rzeczy pojawią się na świecie 30 lat później, niż się pojawiły – bo dopiero w 2054…

Obrońcy praw człowieka biją na alarm, że to oczywiste zagrożenie dla swobód obywatelskich, a na celowniku władzy mogą się teraz znaleźć całe nielubiane przez nią grupy społeczne. Niepokoi też to, że nie wiadomo, kto i na jakich zasadach (raczej nieprzejrzystych, jak można się spodziewać) będzie miał dostęp do wrażliwych danych na temat obywateli. Tak potężne narzędzie kontroli w rękach władzy niesłynącej z przywiązania do demokracji może też wywołać efekt mrożący: w obawie przed potencjalnymi konsekwencjami ludzie nie tylko nie będą ryzykować krytyki poczynań rządzących, ale nałożą na siebie autocenzurę. W kraju, w którym wszyscy będą potencjalnie winni, lepiej się nie wychylać.

Zdjęcie zajawka: Domena Publiczna/Javier Milei w maju 2024 roku

Udostępnij:

Powiązane posty

Zostaw komentarz