Prawie jak wielka majówka

W czasach, w których ilość zmartwień rośnie nam w tempie, w którym maleje zdolność kredytowa, ludzie pokroju Christophera Pissaridesa zasługują na dożywotni darmowy abonament Netfliksa.

Nie ostygł bowiem jeszcze na dobre niedawny raport Goldman Sachs, którym bank ten wieszczy zniknięcie 300 milionów miejsc pracy na świecie z powodu boomu AI – tu a Pissarides, noblista z ekonomii (2010 r.), już leje miód na nasze rany.

Otóż ten sławny profesor z London School of Economics zapowiada, że wcale nie musi być źle, a nawet może być lepiej – sztuczna inteligencja jest bowiem w stanie sprawić, że niedługo będziemy pracować nie 5 czy 6, ale 4 dni w tygodniu.

Jakim cudem? Takim, że rynek pracy może bardzo szybko dostosować się do inwazji inteligentnych chatbotów, a my, cedując na nie najbardziej nudne zajęcia, poświęcimy swój czas na to, co w robocie najciekawsze, najbardziej twórcze. I co w konsekwencji da lepsze efekty kosztem mniejszej ilości czasu.

„Po prostu nie ma limitu pracy, który ludzkość mogłaby wygenerować, gdyby naprawdę chciała pracować” – twierdzi Pissarides. Poza tym nadchodząca rewolucja technologiczna nie będzie aż tak gwałtowna, byśmy nie mieli czasu się do niej przystosować – firmy będą adaptowały nowe technologie wolniej, niż wielu to dziś zapowiada.

A jak my się dostosujemy do nowej sytuacji? Podnosząc swoje kwalifikacje. Płynnie, spokojnie, bez histerii.

Wszystko wskazuje na to, że Pissarides wie, co mówi, bo przez lata zajmował się wpływem automatyzacji na rynek pracy, a Nobla dostał za badania nad tarciami, które na ten rynek wpływają.

Zdjęcie zajawka: Freepik

Udostępnij:

Powiązane posty

Zostaw komentarz