Jankesi nie będą zachwyceni. Midjourney, generatywna sztuczna inteligencja (generator obrazów) stworzona przez niezależnie laboratorium badawcze Midjourney, Inc. w San Francisco, odtworzyła wizerunki przeciętnych mieszkańców wszystkich 50 stanów USA na podstawie stereotypów pokutujących w wyobraźni przeciętnych Europejczyków. Stworzone przez nią wizerunki powstały na podstawie wypowiedzi tekstowych w sieci.
Według mieszkańców Starego Kontynentu przeciętny mieszkaniec Alabamy ma niebieskie oczy, jest wychudzony, zaniedbany i obowiązkowo brakuje mu paru zębów. Ci z Arkansas też nie grzeszą schludnością i też są rozczochrani, a w niechlujstwie przebijają ich bodaj tylko obywatele Vermontu: rozczochrani kudłacze z zarostem pożółkłym od taniego tytoniu. Niewiele bardziej ogarnięci mieszkańcy z Tennessee wcale nie piją whisky, lecz księżycówkę, i to przy ogniskach.
W przeciwieństwie do nich w Arizonie bardzo lubią pić piwo, więc mają „piwną muskulaturę”. Przeciętny mieszkaniec Massachusetts jest rozwrzeszczanym kibolem futbolu amerykańskiego – tak jak lokalny patriota z Michigan, tyle że ten drugi jest znacznie grubszy (przez piwo). Swą pokaźną tuszę mieszkańcy Missouri zawdzięczają z kolei ciągłemu grillowaniu.
Grubasy z Wisconsin są wielorybami, bo zażerają się żółtym serem i piją piwo prosto z wielkich butli (Wisconsin daje 26 proc. produkcji żółtego sera w USA)
Mieszkańców słynącej z upraw brzoskwiń Georgii wyobrażamy sobie, rzecz jasna, jako namiętnych plantatorów tych owoców. Kierując się podobną logiką myślimy, że statystyczny mieszkaniec Idaho, ziemniaczanego zagłębia Ameryki, nie wyobraża sobie życia bez ziemniaków, a tubylec z Iowa to klasyczny „łuskacz kukurydzy” i dodatkowo dzieciorób, któremu potomstwo służy za tanią siłę roboczą na plantacji.
Twardziele z Teksasu wcale nie przypominają Chucka Norrisa, choć też obowiązkowo noszą spluwy przy pasie: są tłuści i potrafią zjeść hamburgera wielkości arbuza. W Oklahomie też mają jeszcze epokę westernu, lecz w wersji Johna Wayne – z wszelkimi tego konsekwencjami dla wyglądu. Wyoming również rządzą kowboje, tyle że w stylu Clinta Estwooda.
Amerykanie ze stanu Connecticut też są zacofani – w rozwoju cywilizacyjnych zatrzymali się według nas gdzieś na latach 50. Znacznie gorzej pod tym względem jest z mieszkańcami Delaware: noszą ubrania z czasów kolonialnych, a ich życie upływa na sortowaniu homarów (swoją drogą w Wirginii również noszą się tak, jakby ikoną stylu był Abraham Lincoln).
Czym natomiast według nas cechują się mieszkańcy Kolorado? Otóż jako że mają szajbę na punkcie swych gór, namiętnie się po nich wspinają, choć nie gardzą też wędkowaniem. Ludzie z Maine są jeszcze bardziej eko. Ten stan w 80 proc. porastają lasy, więc noszą futra, są trochę dzicy, uduchowieni, niedomyci i zarośnięci.
Za to ludzie z Nowej Anglii nie mają ani fantazji, ani inteligencji, o czym świadczy pusty wyraz ich twarzy, urzędniczy wygląd i kompletne bezguście w doborze garderoby (rogowe okulary, kardigany i plisowane spódnice).
Z kolei ci z Kansas, choć pracują w wesołych miasteczkach, też jakoś wcale nie są z życia powodu szczęśliwi
Fajni natomiast są szczęśliwcy z Florydy (uśmiech od ucha do ucha, luzacki look, ewidentnie życie według własnych zasad), Hawajów (bez przerwy siedzą na plaży, więc są wolni od trosk) i Kalifornijczycy (też cool: falowane blond fryzury i latte w papierowych kubkach). Klawe jest również życie mieszkańców Rhode Island (żeglowanie po oceanie, ciemne okulary, markowe ciuchy) i tubylców z Luizjany (zwykle są młodzi, zadowoleni i w lokalnych barach na okrągło zajadają się krabami, popijając dobrym winem, tyle że w brzuch jakoś im to nie idzie). Nowojorczycy są wręcz ostentacyjnie happy, ale o to łatwo, gdy się siedzi na pieniądzach.
Tym blichtrem zapewne gardzą zadumane młode nerdy z Oregonu, w obowiązkowych kraciastych koszulach i z nieodłączną kawą w dłoni.
A ci z Nowego Meksyku wyglądają jak UFO, tyle że noszą garnitury. Zaś w Utah oczywiście wszyscy są Mormonami.
Zdjęcie zajawka: Adobe Stock
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.