AI sprawia, że we współczesnym futbolu nie ma już miejsca na „rękę Boga”, którą zasłaniał się Diego Maradona, gdy w 1986 r. strzelił Anglikom lewego gola na mundialu w Meksyku.
„VAR stanowi ważną rewizję we współczesnej profesjonalnej piłce nożnej, a co więcej, dopełnia rewolucji moralnej w ewolucji sportu jako całości” – stwierdził w rozprawie pt. „The Moral Gatekeeper: Soccer and Technology, the Case of Video Assistant Referee (VAR)”, napisanej pospołu z Michaelem Bar-elim, Ilan Tamir, profesor z Uniwersytetu Ariel w Izraelu.
Najnowsze technologie cyfrowe, które dodano do VAR-u na boiskach w Katarze, wynoszą tę rewolucję na jeszcze wyższy poziom. W sumie – zawsze to coś w kraju, w którym prawa człowieka traktuje się jak dziwaczny ornament rodem ze „zgniłego i niewiernego Zachodu”.
Pod względem technologicznym obecny mundial ma się do poprzednich tak, jak chiński superpociąg Maglev do „Rakiety” Stephensona. Dzieje się tak za sprawą kilku rewolucyjnych technologii, za sprawą których margines błędu czy oszustwa na boisku zmalał do nieznanej dotąd skali. A przynajmniej powinien zmaleć…
Absolutną nowością jest piłka Al Rihla. Dwadzieścia syntetycznych „łatek”, które tworzą jej powierzchnię, otacza tzw. inercyjną jednostkę pomiarową (Inertial Measurement Unit, w skrócie IMU). To czujnik rejestrujący detale związane z momentem uderzenia piłki. Znajduje się w samym jej środku i przesyła dane do operacyjnej centrali wideo z prędkością 500 obrazów na sekundę. Al Rihla ma też własną samoładującą się baterię, która do uzupełniania energii wykorzystuje indukcję elektrostatyczną.
Superpiłka jest sparowana z 12 kamerami na stadionie, które zbierają informacje dla sędziów, ich asystentów i trenerów grających drużyn. Co ciekawe, każdy trener ma do dyspozycji dane dotyczące nie tylko własnego zespołu, ale także drużyny przeciwnika.
W system, w którym działa Al Rihla, poza kamerami wpięte są także technologia śledzenia kończyn, technologia rozpoznawania twarzy i technologia linii bramkowej (by stwierdzić, czy piłka ją przekroczyła).
Do tego dochodzi tzw. półautomatyczna technologia offside. Równocześnie z futbolówką stadionowe kamery śledzą w czasie rzeczywistym (50 razy na sekundę) 29 punktów na ciele każdego z zawodników, co gwarantuje wykrycie każdego, który choćby o cal znalazł się na pozycji spalonej. Jednak zebrane w ten sposób dane nie trafiają od razu do głównego arbitra na boisku: najpierw muszą je zatwierdzić sędziowie VAR pracujący w centrum operacyjnym. To właśnie dlatego czasem mijają minuty, nim pan z gwizdkiem podejmie ostateczną decyzję. Jeśli potwierdzi decyzję swoich kolegów z centrali, tworzone są animacje 3D, dzięki którym możemy zobaczyć, jak wyglądała sytuacja na boisku. Ale jeśli nie potwierdzi, pozostaje nam uwierzyć mu na słowo.
No właśnie. Precyzja – precyzją, bezstronność – bezstronnością, etyka – etyką, ale przecież nie będzie nas uczciwości uczył jakiś robot. Sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Zdjęcie zajawka: Domena Publiczna (CC-BY-SA-2.0) / 2022 FIFA World Cup Qatar, mecz Korea – Urugwaj
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.